niedziela, 21 lutego 2010
o kawie, przed zaśnięciem
Obiecałam, zachęcona przez Anią i Anulkę, napisać coś o kawie, jaką my z Tomkiem lubimy, te "złote reguły" dotyczące przyrządzania. Trochę mi głupio odgrywać wielkiego konesera, bo nie czuję się takim, ale z całą pewnością umiem docenić dobrą kawę. I chętnie podzielę się z Wami kilkoma moimi spostrzeżeniami na ten temat:
Po pierwsze: dobra wiadomość. Picie smacznej kawy nie musi łączyć się ani z wielkimi wydatkami, ani ze snobizmem tym bardziej. Powiedziałabym nawet, im dalej od nowobogackich klimatów, tym lepiej! We Włoszech, gdzie (moim zdaniem) "rozumieją" dobrą kawę i podają ją najlepiej na świecie, jest to napój dla wszystkich, dostępny za mniej niż euro. I nie trzeba tam chodzić do nie wiadomo jakiego baru - w każdym niemal skosztujecie dobrego napoju (no, być może, z małymi wyjątkami).
Po drugie: wybieramy kawę taką, jaka nam najbardziej odpowiada, zwracamy uwagę na stopień upalenia ziarna, który również wpływa na smak. Odradzam tylko mieszanki typu Tchibo, itp. Do klasycznego espresso nadają się jedynie kawy typu arabica. Najlepiej kupować ziarnistą i mielić codziennie rano. Czujecie ten zapach? Wspaniały na początek dnia!
Po trzecie: my przyrządzamy kawę we włoskiej kafetierze. Bardziej nam taka odpowiada, niż z osławionych ekspresów ciśnieniowych. Urządzenie jest proste: rodzaj dzbanka, zawierającego zbiorniczek na wodę, z którego w temperaturze ok 90 -96 stopni woda pod ciśnieniem przechodzi przez metalowe sitko z kawą i skrapla się w zbiorniczku na górze już jako zaparzony napój. Tu mała uwaga: najlepiej nie kupować pierwszego lepszego dzbanka chińskiej produkcji: ważna jest również jakość stali. Ze złej kafetiery kawa będzie miała posmak kiepskiego metalu! My osobiście nie lubimy dzbanków aluminiowych i kupiliśmy sobie szlachetnie połyskujący stalowy... Ale miliony Włochów mają zwykłe, aluminiowe kafetierki. Ważne: użyć dobrej wody, kawę zmielić średnio (kafetiera poradzi sobie jednak również z bardzo drobnym, jak i grubym proszkiem), nie ubijać na sitku, podgrzewać na małym ogniu. Nie myć nigdy kafetiery detergentem! Im starsza, im więcej kaw przygotowała, tym lepsza!
I już. Reszta zależy od gustów i upodobań. Czy z mlekiem, w jakiej filiżance, to już niech sobie każdy decyduje. My rano pijemy latte, czyli z mlekiem, a po obiedzie, jesli się juz tak nam zdarzy, to tylko małe espresso. Mocne za to.
I tu ciekawostka rodzinna: o ile mój mąż nie jest typem domowego estety, zwracającego nadmierną wagę na szczegóły, to w kwestii filiżanek do espresso wyraził kiedyś zdecydowanie swoje preferencje. Miały być takie, jak w barze włoskim, czyli małe, o kształcie tulipana, z grubego fajansu, białe lub kremowe. kropka. żadne inne.
Więc swego czasu, gdy mieszkaliśmy w Rzymie, poświęciłam wiele godzin na szukanie takich filiżanek. I nic! Albo we wzorek, albo kształt nie ten, czy grubość nie taka ... Barmani nie dawali się zmiękczyć opowieściami o żądnym filiżanek mężu i pozostawali niewzruszeni w kwestii ewentualnej sprzedaży. Przyznam, ze po głowie zaczęły mi już chodzić niecne myśli. A może tak zwędzić raz filiżankę i zostawić napiwek pod serwetką? Na szczęście, problem sam się rozwiązał - znajome Polki prowadziły bar, który kiedyś, zanim zaczęły go dzierżawić, miał inną nazwę, po której zostały właśnie... filiżanki z logo. PRAWIE takie, jak chciał Tomek. Więc zakupiliśmy za tzw. grosze bezcenne pudełko. I teraz z nich najczęściej właśnie pijemy poobiednie espresso.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mhhm, smakowicie. Wczoraj piłam w barze kawę, bar jak to hiszpańskie bary, dość obskurny, za to kawa niebiańska. Jakaś taka bardziej intensywna niż moja, muszę poeksperymentować z proporcjami. A zdjęcie waszej filiżanki też mamy, pamiętasz zrobiliście je tuż przed przyjazdem do nas:) Pozdrawiam! Ania T
OdpowiedzUsuńwww.caramba.bloog.pl
Nie wiedziałam, że nie należy myć kafetierek detergentem. Może mi moja ten błąd wybaczy. A jakie śliczne filiżanki i serwetki tu u Ciebie, miło popatrzeć - a kawa aż pachnie. Ściskam, Anula
OdpowiedzUsuńAgnieszka, kafetiera to jest to żelazne stawiane bezpośrednio na gazie, które się tak pięknie przypala za każdym razem? Rozkręcane, węższe pośrodku a górą i dołem szersze i z rączką, żeby nie poparzyć własnych?
OdpowiedzUsuńDaniel