środa, 1 czerwca 2011

dzień świra

Tak właśnie to wyglądało wczoraj. Rury już zmienione, z przygodami, co tu dużo opowiadać. Ale zamieszania sporo, komunikacyjne problemy z fachowcami, którzy, gdy coś do nich mówiliśmy, w połowie zdania wychodzili, trzaskając drzwiami. Nie wszyscy jednak, trzeba oddać sprawiedliwość. Niestety, co zepsują, to naprawiaj sobie lokatorze sam, za własne pieniądze (np. kafelki, ściany gipsowe, malowanie, itp).
W pracy też absurdalna rozmowa z informatykiem, po prostu osłupiałam, jak można być tak bezczelnym! Napięcie remontowo - przeprowadzkowe rośnie, osiąga już chyba kulminację. Byle jeszcze trochę wytrzymać.
Przedszkole z naprzeciwka z okazji dnia dziecka nie zawiodło, a jakże, odpalili badziewną muzę już o dziewiątej rano. Panowie z bloku naprzeciwko pracują jak zawsze, kosiarki ryczą, ktoś coś jeszcze poprawia w rurach u sąsiada, czyli wali w nie z całej siły czymś metalowym... Obłęd jest blisko :-)

3 komentarze:

  1. A co puścili w tym przedszkolu?
    Smerfne hity? :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś tak jakby... nie słyszałeś? Chociaż możliwe, tym razem nie było tak głośno, a gdy wróciłam z pracy, już się skończyło, na szczęście :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałem, okna i balkony mamy od strony Braci Wagów :)
    A rury wymieniali u nas w 2007 roku :)

    OdpowiedzUsuń