sobota, 2 października 2010

Kolejna sobota, kiedy próbujemy nic nie robić :-)

... tyle, że ja już zaczęłam dyżury w pracy w tym dniu. Czytelników jednak było niewielu, nie wszyscy się jeszcze do naszych pracujących sobót na nowo przyzwyczaili.
Patrzę na dzisiejszą datę i przypominam sobie, jak to trzy lata temu o tej porze zaczęłam pisać swój stary blog. Byliśmy wtedy od miesiąca w Rzymie, właśnie założono nam internet (po długich mękach, trwało to miesiąc!) i pomyślałam, że może tak łatwiej będzie pozostać w kontakcie z przyjaciółmi i znajomymi. Dziwnie się czułam, umieszczając pierwszy wpis! Zamierzałam pisywać tylko przez rok, aż do powrotu do Polski, ale jakoś do tej pory nie mogę przestać, chociaż nie zaglądam tu często, jak widzicie.
Niedawno Ania z Caramby zaprosiła mnie do zabawy blogowej: mam napisać o dziesięciu rzeczach, które lubię. Ciąg dalszy zabawy trąci nieco tradycją tzw. łańcuszków św. Antoniego, a mianowicie: wytypuj dziesięć następnych osób i zaproś do zabawy.Z reguły podchodzę trochę nieufnie do tego typu rzeczy, ale postanowiłam (z opóźnieniem) o tym napisać i zaraz wytłumaczę, dlaczego.
Przede wszystkim, Aniu, dziękuję za wyróżnienie! Ja sama czytam z przyjemnością wszystkie świetne blogi, które mam na zakładce z boku (część z nich, niestety, przestała być aktywna). Zaglądam też nieraz do fantastycznego miejsca, bloga pisanego przez włoską autorkę licznych książek i publikacji, Miti Vigliero. To mój niedościgły wzór, tak przy okazji, zwłaszcza niektóre posty na temat języka, powiedzonek, lektur, zwyczajów są fascynujące. Jest to blog pisany wyłącznie w języku Dantego, ale jeśli ktoś zna włoski, to bardzo polecam.
A teraz ad rem : Ostatnio sporo myślałam sobie o tym, jak ważne jest wiedzieć, co się naprawdę lubi. Zauważyłam, że wielu ludzi nawet nie dociera do tej części siebie, gdzie ukryte są prawdziwe i szczere upodobania. Przytłaczają ich obowiązki i powinności, często też nie do końca świadomie przyjmują cudze gusty i styl życia w obawie, by nie być odrzuconym czy uznanym za człowieka dziwnego. Dotyczy to nie tylko nastolatków, za wszelką cenę próbujących upodobnić się do grup rówieśniczych, ale także dorosłych ludzi. Spróbujcie być "innym" w korporacji! To naprawdę trudne, zwłaszcza, gdy się nie jest pewną siebie i swoich granic. Tymczasem kluczem, by odnaleźć się w tłumie, pierwszym krokiem, by poznać siebie, było dla mnie właśnie odkrycie, że są rzeczy, które lubię tylko ja. To jak odcisk palców, niepowtarzalna wizytówka i uposażenie, uśmiech mój do świata i świata do mnie. Bo przecież za tym, co mnie porusza i pociąga mogą się kryć zdolności i talenty, los i powołanie, jednym słowem. Zatrzymać się nad tym, przyjrzeć się temu, co mnie cieszy - to wielka sprawa i zadanie na każdy dzień.

A co lubię?
1. Podróżować. Nie muszę daleko, chodzi mi o ten stan, kiedy jestem w ruchu, a wszystko w środku we mnie się uspokaja i wycisza
2. Rozmowy z przyjaciółką długie i szczere, do późna w nocy (kiedy to ostatni raz było? Dawno, niestety)
3. Patrzeć na jadące pociągi, zwłaszcza gdzieś daleko od miasta. Kocham małe stacje, wzruszają mnie tory wśród lasów i pól,lubię nawet zapach podkładów kolejowych. :-)
4. Czytać. Bez tego trudno mi przeżyć dzień.
5. Patrzeć na Tomka i dziewczynki, kiedy się cieszą czy bawią. Zwłaszcza widok uśmiechniętego, rozluźnionego męża jest wspaniały.
6. Uczyć się języków obcych, mówić w nich płynnie i bez kłopotów (ach, to wciąż w sferze marzeń), uczyć innych...
7. Odpuścić sobie czasem wszystko, pójść na wagary
8. Patrzeć na gwiazdy i nagle zdać sobie sprawę, że jestem bardzo mała, a wszechświat wielki i nieskończony; poczuć wtedy taką dogłębną i przejmującą samotność - myślę, że taką, jak w chwili śmierci można czuć - i wtedy szukać obecności Boga
9. Słuchać muzyki samotnie, grać czasem w samotności, czasem z kimś.
10. Chodzić do kawiarni

... i jeszcze trochę by się zebrało tych rzeczy.
Może Anulka,Karina i Kinga będą miały ochotę pociągnąć temat?
(napiszę Wam zasady w komentarzu)

4 komentarze:

  1. Sto lat dla bloga!!! To był świetny pomysł z rozpoczęciem opisywania na blogu Waszej włoskiej przyrody, zainspirował mnie zresztą do pisania o Hiszpanii. Podobne rzeczy lubimy:), może tylko pociągi napawają mnie melancholią jakąś taką..., po napisaniu tych dziesięciu rzeczy przypomniała mi się zresztą jeszcze cała masa. Chciałam powiedzieć, że my tak właśnie spędzamy soboty - nic nie robiąc ale przypomniało mi się, że zrobiłam zakupy, ugotowałam obiad i coś tam jeszcze na ząb, poprasowałam, zrobiłam pranie ręczne, odkurzyłam i umyłam podłogi. Za to za moment wychodzą do kina:)Pozdrawiam! a.

    OdpowiedzUsuń
  2. no muszę pomyśleć, 10 rzeczy...spróbuję :)

    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiele z Twoich "lubię" podzielam. Pomyślę sobie na razie. Też za łańcuszkami nie przepadam, ale myślę, że dobrze sobie tak uświadomić i zapisać - jako światełka na czarną godzinę, kiedy ma się wszystkiego dość. Pozdrawiam,
    Anula

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnieszko - to genialne spostrzeżenie, że wiele osób nie dociera do tego, co naprawdę lubi. Tak jest zresztą z wieloma rzeczami - dostosowujemy się do innych, do większości, do normy, żeby być akceptowanymi, czy ja wiem, dlaczego jeszcze...? Mało z tych rzeczy dzieje się w nas świadomie.

    A ja lubię rozmowy z przyjaciółką w kawiarni. Lubię też "rękodziałać", może być filcowanie... ;-)))

    Buziaki
    D.

    OdpowiedzUsuń