poniedziałek, 4 kwietnia 2011

wróbel gwoździ ci nie sprzeda...

... jak się nie da, to się nie da - to cytat z ulubionej w naszym domu książeczki dla dzieci "Wiórki wiewiórki" Łukasza Dębskiego.
Dzisiaj trzy razy próbowałam odpowiedzieć na komentarze, które zostawili dla mnie Mili Czytelnicy. Bez skutku, nie dało się. W takich momentach jestem wściekła naprawdę. A że nie lubię robić rzeczy bez sensu i nadaremnie, to odpiszę tutaj, przechytrzę szwankującą technikę.
...lecz jak mawiał wuj z Jaworzna
gdy się bardzo chce, to można!
/
(źródło cytatu: jw.)
Aniu: sfotografuję zegar i zamieszczę, na razie się do niego powoli przyzwyczajam. Wygląda pięknie i mam nadzieję, że Ci się spodoba - w końcu doradzałaś mi wirtualnie przy zakupach. Okazało się jednak, że bicie ma całkiem konkretne, a że wisi na kartonowo-gipsowej ścianie przylegającej do naszej sypialni, pierwszą noc z zegarem spędziłam ze stoperami w uszach. Może się okazać, ze trzeba będzie w ogóle wyłączyć fonię (czy się da to zrobić?!), byłoby mi szkoda, w dzień to tak dostojnie brzmi!
Donko: zapraszamy na wieś, może w jakiś czerwcowy weekend, na przykład. Wcale nie trzeba czekać, aż Jagódka urośnie. Racja, ognisko to piękna sprawa, żaden grill nie podskoczy.
Jac: Teraz czytam absolutnie lekką i niezobowiązującą lekturę Alexandra McCall Smitha "Opowieści przy kawie", o życiu uczuciowym w pewnej szkockiej kamienicy (tego samego autora polecam znakomitą, lekką serię "Kobieca agencja detektywistyczna nr 1", wspaniały klimat Botswany i Afryki!). Za sobą mam Jeremiego Paxmana "Anglicy. Opis przypadku" - dała do myślenia, a przed sobą - "Toast za Przodków" Wojciecha Góreckiego, w związku z planowana podróżą wakacyjną do ... Gruzji. Murakami jest na mojej liście,ale, biedak, dosyć daleko.
Pozdrowienia serdeczne

12 komentarzy:

  1. Agnieszko nie dziwię się Twojej złości na technikę bo mnie mój blog ostatnio doprowadzał do szału, odechciało mi się wszystkiego przez te upiorne reklamy WP, które w mojej przeglądarce w ogóle się nie dają zamknąć. Czyli nie mogę wejść na swojego bloga. Zegara jestem bardzo ciekawa a "Wiórki" czytaliśmy przedwczoraj:) Ileż ja się ich kiedyś naszukałam, w końcu udało się na Allegro. Jak się człowiek zaweźmie (to nie cytat z wiewiórek:)) to w końcu się uda. Kiedyś przez rok polowałam na dwie książki o Zuzannie Ginczance i jak już kupiłam jedną, za kilka dni pojawiła się i druga. Pozdrawiam serdecznie i biegnę haftować:) A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, zdarzyło mi się parę razy nie móc wejść na Twój blog właśnie przez te reklamy. Pomyślałam wtedy, ze pewnie jest jakiś sposób, tyle, że ja nie mam głowy i czasu na kwadrans prób :-( A okazuje się, ze i Ty nie możesz, naprawdę, ręce opadają.
    Na blogspocie niby lepiej, chociaż też są reklamy. Ale już nie będę zmieniać, bo na co?
    Zobaczymy, czy teraz się uda opublikować komentarz. Miłego haftowania!

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnieszko ja nie mogę wejść do siebie przez jedną tylko przeglądarkę - Operę ale niestety na nią mam wszystko automatycznie ustawione, z internet Explorer czy Mozilla Firefox nie ma takich problemów nawet jak się pojawi reklama, można ją wyłączyć za pierwszym razem. Wczoraj Sz. znów wybrał "Wiórki", doszliśmy do wróbla i gwoździ:) Pozdrawiam a.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja najbardziej lubię wiersz o kurze. Niektóre fragmenty weszły u nas na stałe do domowego repertuaru bon motów.
    Jak na przykład to:
    "Kurze nudno? No to trudno,
    kurnik sprzątnij, bo masz brudno"
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Kilka dni temu, w komentarzu, wspomniano książkę 1Q84. Teraz się dowiedziałem, że czeka na Twojej półce swoją kolejkę. Nie słyszałem o tej książce, ale zauważyłem ją wczoraj, w tramwaju. Czytała ją Chinka. Najpierw wydało mi się, że tytuł brzmi IQ84, dopiero potem zorientowałem się, że to jest 1, a chwilę później zauważyłem, że książka jest drukowana hieroglifami.. chyba to jednak była Japonka.. a te litery to japoński. Przed chwilą zajrzałem do wikipedii i dowiedziałem się, że angielskie tłumaczenie ukaże się w październiku tego roku. To dowód na to jak hernetyczny jest świat anglojęzyczny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Właściciel zegara ... tego z rysunku ;-)12 kwietnia 2011 04:30

    Agnieszko, wyłączyć "fonię" się da, ale szkoda ... A budzenie się minie po jakimś czasie. Bądźcie dzielni! :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kim jesteś, Właścicielu Zegara? Trochę się domyślam, ale nie jestem pewna :-)
    Już, zresztą, jest lepiej, śpię bez stoperów, budzę się 'tylko' o piątej i szóstej rano, rzadko częściej - czyli pewnie wszystko na dobrej drodze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaa, w takim razie wszystko jasne:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam książek ani autorów, o których piszesz.
    Ja jestem już przy końcu "Stadionu. Diabelskich igrzysk". Autor nie jest Murakami ani nawet Orhanem Pamukiem. Pulitzera nie zdobędzie. Ale nie pisze źle. Naprawdę jak na debiut literacki pan Ify Nwamana zaskakuje na plus.
    Przy okazji można dowiedzieć się o wielu trickach jakie stosowali handlarze na naszym Stadionie Dziesięciolecia. Warto przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie zdążyłam Ci powiedzieć w niedzielę, że masz przepiękne ponczo-pelerynkę.
    Ściskam świątecznie,
    Karinko

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki, Karinko!
    Twój kapelusz też jest świetny...
    do usłyszenia-zobaczenia, pozdrawiam
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  12. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń