sobota, 21 maja 2011

ułańska fantazja




Jutro Pierwsza Komunia Janeczki,przygotowania trwają,chociaż bardzo się staramy nie robić więcej szumu wokół rzeczy nieistotnych, niż to absolutnie konieczne. Aby uniknąć klimatu festynu z udziałem tłumów, na uroczystość i obiad zaprosiliśmy tylko niektórych z najbliższych (chociaż szkoda nam było). Wiemy też, że będziemy unikać tzw. nabożeństwa po południu (w rzeczywistości - sesji fotograficznej w kościele, jak się przekonaliśmy przy okazji święta Dorotki dwa lata temu). W ogóle, człowiek się uczy różnych rzeczy, przy trzeciej córce będę już kuta na cztery nogi, jak to się obrazowo mówi.
A skąd taki tytuł posta? Otóż spotkaliśmy dzisiaj przypadkiem i w przelocie dawno niewidzianego przyjaciela Tomka. Był z rodziną i właśnie kończyli jeść. Krótko zamieniliśmy parę zdań, na ile sytuacja stolikowa pozwalała i pożegnaliśmy się z obietnicą rychłego spotkania, gdy czas pozwoli, przeminą komunie, wyjazdy, remonty, itp. Wkrótce i my zjedliśmy, poprosiliśmy o rachunek. Kelnerka przynosi nam książeczkę z kwitkiem w środku, zaglądamy, a tam... list z pozdrowieniami od Tomkowego przyjaciela, który, jak się okazało, zapłacił za nas. Gest z fantazją, doceniam z prawdziwą wdzięcznością!

I jeszcze wrzucę parę walijskich zdjęć, z przedsionka Snowdonii, najstarszego parku narodowego w Walii, gdzie byłam z Agą i z Paolą:







(góry trochę jak w Rondane w Norwegii - piękne, trochę skaliste, trochę połoninowe, tylko z trawą, bez mchów. Warto kliknąć na zdjęcie, to się powinno otworzyć w powiększeniu)



(Aga i wielkie bańki mydlane - rodzina, u której byłyśmy, zajmuje się całkiem na poważnie produkcją i dystrybucją sprzętu i tajemniczych płynów, dzięki którym zrobić można takie cuda (najpiękniejsze wychodzą w takich niezwykłych miejscach, jak to górskie snowdońkie jezioro!):






Może jutro spróbujemy, jak wyglądają bańki na Ursynowie?

9 komentarzy:

  1. Fajnie, że stać Was na takie obiadki w restauracji.
    My mamy 1 córeczkę, a nie 3, ale i tak jest nam bardzo ciężko. Wszystko idzie w górę, tylko wypłaty są wciąż takie same :(
    A właśnie, popytaj wśród znajomych/rodziny, może ktoś szuka osoby, która mogłaby samodzielnie poprowadzić magazyn (bez wózków widłowych, bo nie umiem prowadzić żadnego pojazdu oprócz roweru i wózka). Jestem uczciwy, punktualny, nie piję, nie palę i mam 2,5 letnie doświadczenie w takiej pracy w filii słynnej amerykańskiej firmy z branży IT. Obsługa urządzeń biurowych, otoczenie Microsoft, wystawianie PZ-ek, WZ-ek, RW-szek, wysyłanie i odbiór przesyłek - mam to w malutkim paluszku.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jac, popytam, jasne, może jeszcze jakiś inny rodzaj pracy? Będę pamiętać.
    Przy okazji: do knajpy rodzinnie wychodzimy rzadko, to raczej luksus ciągle, niż norma. Kiedy ja nie pracowałam, było bardzo ciężko finansowo, wtedy takie wyjścia były raczej poza zasięgiem. Tym bardziej doceniłam gest znajomego - to nie przelewki, ugościć pięć osób!
    Pozdrawiam serdecznie sąsiada :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. To samo pomyślałem - jak w Norwegii - mam na myśli walijskie krajobrazy. To jest trochę tak jak w Australii - na pierwszy rzut oka nie wyglada to atrakcyjnie. Trzeba czasu żeby odkryć utajone piekno. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Praca biurowa byłaby idealna, lecz nie łudzę się, dobrą pracę biurową mają najbliżsi znajomi Królika, a z 1500zł pensji netto (tyle zwykle jest w tych pozostałych "pracach biurowych") nie utrzymam rodziny.
    Tak czy inaczej popytać możesz, jakby co mogę przesłać CV.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo wzruszył mnie gest Waszego przyjaciela. To piękne, kiedy ktoś potrafi się tak hojnie dzielić z innymi.
    Chętnie porozmawiam przy okazji spotkania z Tobą - oby się udało przed wakacjami - o komunijnych festynach. Rady doświadczonej koleżanki - nieocenione. :)

    Ściskam Was serdecznie,
    Karina

    OdpowiedzUsuń
  6. Agnieszko, gratulacje dla Janeczki, mam nadzieję, że wszystko się udało, tak jak chcieliście. Mnie temat komunii zaczął bardzo żywo obchodzić, planuję uszycie sukienki "na wyrost" w Polsce, bo nie uśmiecha mi się wydatek min. 400 E o ile udałoby mi się w ogóle znaleźć właściwy rozmiar na dużą Manię. Zaangażowałam mamę w szukanie krawcowej w pobliżu działki i mam nadzieję ze to wypali. Bańki piękne, podobnie jak gest przyjaciela, jedno i drugie robi wrażenie:) Uściski A.

    OdpowiedzUsuń
  7. A propos Walii, słyszałaś o miejscowości Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch ??
    Przy tych 58 literach nawet nasza Siemieniakowszczyzna wygląda cieniutko :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, świetne! Język walijski byłby chyba dużym wyzwaniem :-)
    P.S Pytam w Twojej sprawie, Jac, ale na razie cisza. Będę jeszcze próbować.

    OdpowiedzUsuń