środa, 10 lutego 2010

tydzień później



Minął już chyba tydzień od ostatniego tutaj wpisu, dni nabrały tempa. Moi mili już wrócili, zadowoleni, wyślizgawkowani na łyżwach, wyzjeżdżani na sankach, a nawet przez chwilę na nartach. Z odblaskiem dalekiej północy w oczach i lekkim zapaleniem oskrzeli (Hania).
Teraz Dorotka spędza całe dnie ze swoją grupą, Janeczka wczasuje się z babcią w Kazimierzu, a Hania choruje w domu. Ja chodzę pilnie do pracy, powolutku mi to powszednieje, chociaż ciągle jeszcze się uczę różnych rzeczy. Mój organizm reaguje teraz zmęczeniem na nowe wrażenia i szaleństwa zeszłego tygodnia. Gdy wieczorem wracam, ścina mnie z nóg. Ten tydzień jeszcze jest ulgowy, bo nie ma szkoły, a Tomek zajęć na uniwersytecie, ale wolę nie myśleć o następnym.







Różni ludzie przychodzą do biblioteki. Najwięcej jest miłych i starszych, ale nie brakuje też młodych osób i to takich, których na ulicy bym nie podejrzewała o kontakt z drukiem. Wzruszają mnie zwłaszcza młodzieńcy o wyglądzie żulowatym, którzy sobie samodzielnie coś z regałów dobierają. Czasem podpytuję czytelników, czy im się podobała książka i wtedy nawiązuje się rozmowa. Ile emocji przy tym, bo mają nieraz własne pomysły na to, jak powieść się powinna skończyć, albo kto z kim na koniec ożenić, czy kto kogo zabić.

5 komentarzy:

  1. Przez to podpytywanie staniesz się bibliotekarką kultową, specjalnie się będą do ciebie na rozmowy wybierać:)Mnie też ciągle z nóg ścina, zazwyczaj zasypiam ok. 21 kładąc Szymona i najchętniej spałabym już tak do rana. Jakie ładne te spinacze. Pozdrowienia Ania.

    www.caramba.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. co najmniej tak kultowa jak ta bibliotekarka w Hopli, co się wdała w rozmowę z niejakim Szeruckim na temat zimy leśnych ludzi. Pozdrowienia zasyła zawsze wierny E. Delawarski

    OdpowiedzUsuń
  3. Biblioterka z Hopli to moja idolka :-)
    Daleko mi jeszcze jednak do maestrii innych pań, które doskonale znają już gusty czytelnków i potrafią im bezbłędnie doradzić.

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja mam taka pania bilbiotekarke, ze jak prosze o jakas powiesc "konieca" to patrzy na mnie z taka pogarda, ze szkoda gadac i podtyka mi jakies oicekajace krwia i seksem bestselklery z kioskow
    zallamujace
    a nadto tej jej usmiech..

    OdpowiedzUsuń
  5. No, to jakaś zła bibliotekarka chyba. Może ma kompleksy. I sama podczytuje ten chłam ukradkiem w toalecie, a potem ciska gromy spojrzeniem.

    OdpowiedzUsuń