środa, 21 marca 2012

po powrocie

 
Posted by Picasa

(Okienko w Modice, Sycylia)

W niedzielę wróciliśmy z tygodniowego pobytu na Sycylii, stąd przerwa w pisaniu. Powoli mi jakoś idzie tym razem wtrybienie się na nowo w codzienność. Problem jest taki, że wcale za bardzo tego nie chcę! Podróże mają to do siebie, że można zyskać dystans do tego, co codzienne i zwyczajne. Tym razem dopadła mnie zaraz po przyjeździe refleksja na temat życia, jakie prowadzę, a ściślej, jak traktuję czas i - siebie w nim.
Pisałam już o tym nie raz. Ale teraz jestem wręcz porażona - z punktu widzenia osoby z dystansem - tym, jak bardzo traktuję siebie jak automat. Przedpołudnia, gdy nie jestem w pracy, podzielone na godziny, minuty, wszystko przypisane do kolejnych czynności. Zostało jeszcze dziesięć minut? Doskonale, powtarzam angielski. Chwila na zjedzenie obiadu - zawsze za krótka. Wyszłam do pracy pięć minut za wcześnie? Zdążę wpaść do Rossmanna i kupić pastę do zębów. Świetnie, wspaniała organizacja, można dzięki temu zrobić tak wiele rzeczy! Ale, gdy złapałam dystans, przeraża mnie to. Dlaczego ja siebie tak źle traktuję? Czy muszę coś cobie udowodnić? Czy muszę czekać, aż się zestarzeję, żeby już nic nie musieć (tak przynajmniej twierdzą niektóre starsze czytelniczki)? Nie chodzi o to, by przestać robić cokolwiek, wiele z rzeczy, które w tym pośpiechu robię, jest dobrych i cieszy mnie, po prostu. Ale może jest ich za dużo?
Przyjrzałam się też uważnie mieszkaniu. Kolejne istotne spostrzeżenie: za wiele rzeczy, natłok przedmiotów! Nieraz już trudno coś znaleźć. Czas się z tym rozprawić, wiosna jest dobrym pretekstem.
A więc: uprościć. Nie stracić tego dystansu, Bogu dzięki za chwilę opamiętania.
Do bloga zajrzę w wolniejszej chwili,teraz wracam do moich bliskich - Janusia ma (prawie) zapalenie oskrzeli i antybiotyk. Chętnie opowiem potem coś o Sycylii - było bardzo pięknie.

6 komentarzy:

  1. Mam podobnie z tym napiętym czasem i balansowaniem pomiędzy: "jestem zadowolona, że udało się tyle zmieścić" a "mam juz tego dość". Nie wiem jednak, jakie jest wyjście. Dużo trzeba zmieścić, ale trzeba też móc odetchnąć. Zaczynam cenić chwile zawieszone, kiedy nic nie muszę, bo np. na coś czekam, i tak po prostu sobie jestem. Z drugiej jednak strony - mają one taki urok, właśnie dlatego że są w opozycji do czasu codziennego, napiętego. Pamiętam okres w moim życiu, kiedy miałam za dużo czasu. Trudno mi w to uwierzyć, ale tak było. Wtedy nie lubiłam tego nadmiaru i czas trwoniłam, marnowałam, zabijałam nawet... Uściski, Anula

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja marzę o takim sprężeniu: "Zostało jeszcze dziesięć minut? Doskonale, powtarzam angielski" i nawet nie wynika to z tego, że czas mi przecieka przez palce (chociaż też) tylko z zawieszonej próżni sytuacji zawodowej. Mam cały czas ciśnienie, że jak nie będę się intensywnie uczyć to już na zawsze tak zostanie. Stąd też ciężko mi się cieszyć z nicnierobienia. Czekam na Sycylię, uściski a.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki, dziewczyny. Skrajności nie są dobre, mnie też w sumie czas przeciekał przez palce, gdy miałam go więcej. Podróż ma to do siebie, że nie tylko nabiera się błogosławionego dystansu, lecz również złudnego poczucia swobody, nieprzystającego zupełnie do życia i jego realiów.
    Ale ten automatyzm dalej wydaje mi się straszny, jeśli wyraża się przez niego przedmiotowe podejście do siebie samej, jak to bywa w moim przypadku. Sprawa do przemyślenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez czekam na opowiesc o Sycylii ( gdzie wybieram sie w tym roku :-)).
    sle pozdrowienia
    Malgorzata
    Ladnie o Sycylii pisze Iwaszkiewicz w swoich " Podrozach do Wloch".

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Małgorzato, dopiero teraz odkryłam Pani list, już odpisałam, przepraszam za to opóźnienie! Pozdrawiam serdecznie, a

    OdpowiedzUsuń
  6. Aguś, nie chcę Cię martwić, ale potem będzie gorzej. Na starość znaczy. Moja mama, która ma 80 lat w tym roku, tak właśnie mówi - że myślała że przejdzie na emeryturę to będzie miała czas. A tu psinco. Fakt że dwie działki uprawia starsza pani z własnej woli. Ale co się nachodzi po lekarzach to za pół etatu wystarczy. Na szczęście te dwie działki pomagają utrzymać dobrą kondycję, więc tylko matce kupuję czasem jakieś fajne narzędzia, żeby wygodniej miała. Niech jej służy.

    Tak że ciesz się czasem już, teraz.
    Jesteś jedną z niewielu osób, które potrafią się zatrzymać i pomyśleć. Uwielbiam to.

    OdpowiedzUsuń